Felieton Wojciecha Kaniuki: Czy osobom z niepełnosprawnościami opłaca się być aktywnym na rynku pracy? Sprawdź, ile możesz zarobić przy rencie socjalnej



Jakiś czas temu udało mi się – przynajmniej mam taką nadzieję – wyjaśnić, że orzeczenie o stopniu niepełnosprawności nie wyklucza nas z rynku pracy. Jeżeli nawet masz znaczny stopień, to nikt nie może zabronić Ci pracować – zmusić do pracy też oczywiście nie, ale ja nie o tym.

Przypomnę tylko, że prawo do pracy przyznaje nam Konstytucja RP, Kodeks pracy i Konwencja ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami. Do tej ostatniej jeszcze niejednokrotnie wrócimy, również w kontekście owej pracy właśnie. A tymczasem chciałbym wyjaśnić, czy osobom z niepełnosprawnościami opłaca się pracować.

Praca to nie tylko zajęcie zarobkowe, choć niezależność finansowa jest niesłychanie ważna. Dla nas – osób z niepełnosprawnościami to także pewna forma rehabilitacji. Dzięki niej mamy nieporównywalnie większą szansę na niezależne życie, które dla przytłaczającej większości z nas jest imperatywem kategorycznym. Jeżeli nie wiecie, czym jest ów imperatyw, to ze wrodzoną złośliwością „kulawego politologa” odsyłam Was do filozofii Immanuela Kanta.

Wspomniana już większość z nas pobiera tzw. rentę socjalną. Dotyczy to zwłaszcza, choć oczywiście nie tylko, osób, które ze swoją niepełnosprawnością żyją od urodzenia. Jeżeli nawet jesteś ambitna/y, zdobyłaś/eś dobre wykształcenie, znalazłaś/eś wymarzoną pracę i chcesz się rozwijać, to uważaj! Gdy pobierasz rentę socjalną, możesz zarobić tylko określoną kwotę. Jeżeli nadmiernie „rozbujasz swoje ambicje”, to ZUS upomni się w momencie, gdy przy przyzwoitych dochodach weźmiesz jeszcze „od niego” rentę socjalną. Nawet jeśli pracodawca nie płaci Ci przez trzy miesiące i spłaci wszystko naraz, ZUS może uznać to za przekroczenie limitu i będziesz musiał/a zwrócić mu „niesłusznie pobrane świadczenie”.

Ile zatem możesz dorobić do renty socjalnej?

Uznałbym, że sprawa jest dwojako złożona. Jeżeli w danym miesiącu zarobisz więcej niż 70 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia, to czeka Cię obniżka renty. Zabiorą Ci dokładnie tyle, ile zarobiłaś/eś powyżej tych 70 proc. Jest tutaj jednak małe zastrzeżenie, że nie mogą potrącić Ci więcej niż 691,94 zł – taka jest bowiem kwota maksymalnego zmniejszenia, co samo w sobie jest (przynajmniej dla mnie) dosyć skomplikowane. Ale jeżeli „rozszalejesz się” jeszcze bardziej i przekroczysz 130 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia, to zawieszą Ci rentę.

Kwota, którą możesz dorobić do renty socjalnej zmienia się co trzy miesiące. ZUS bierze tutaj pod uwagę dane, jakie publikuje Główny Urząd Statystyczny. W tym momencie najważniejsza informacja jest jednak taka, że od grudnia 2022 roku do lutego 2023 roku pobierając rentę socjalną możesz zarobić maksymalnie 4 536,50 zł brutto. Wspomnę tylko, że w grudniu 2021 roku było to 3 960,20 zł brutto.

Jeżeli nie chcesz, aby we wspomnianym okresie od grudnia do lutego ZUS zawiesił Ci rentę, to postaraj się nie zarobić więcej niż 8 424,90 zł brutto miesięcznie. W grudniu 2021 roku ta kwota wynosiła 7 354,54 zł brutto. Ale jeśli jako osoba z niepełnosprawnością osiągasz powyższe stawki, to możesz pochwalić się nam, jak Ty to robisz. E-mail do mnie znajdziesz na końcu tego artykułu. 😉

Wszyscy możemy wpaść w pułapkę

I nie chodzi mi tutaj o pułapkę na myszy czy kolejny zawód miłosny (zupełnie nie wiem, dlaczego skojarzyłem ze sobą te dwie rzeczy), lecz o tzw. „pułapkę rentową”. Ukazuje nam się ona – jakby to ujął dramatopisarz – w dwóch aktach, a fanka czy fan gier komputerowych powiedzieliby, że są dwa „levely” tejże pułapki, czyli poziomy. Pierwszym z nich jest to, co napisałem powyżej: – czyli jeżeli od grudnia do lutego zarobisz więcej niż 4 536,50 zł brutto, to obetną Ci… może jeszcze nie głowę, ale rentę socjalną na pewno. Z kolei w przypadku przekroczenia kwoty 8 424,90 zł brutto też co prawda nikt Cię nie powiesi, ale Twoja renta socjalna zostanie już zawieszona.

Drugim aktem („levelem” – jak ktoś woli) jest strach. Osoby z niepełnosprawnościami, które pobierają rentę socjalną, boją się jej utraty w wyniku podjęcia pracy, w związku z czym wolą pozostać bierne zawodowo – trochę w myśl zasady: „Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu”. Trudno się dziwić takim postawom. Znane są bowiem liczne przypadki z życia, kiedy lekarze orzecznicy ZUS nie przedłużyli prawa do renty. Uznali oni bowiem, że osoby, które się o to starają są zdolne do jakiejkolwiek pracy. Bywało tak nawet w przypadkach, gdzie próba podjęcia tejże pracy nie kończyła się utrzymaniem stanowiska.

Jaka jest na to wszystko reakcja ze strony osób, które pobierają rentę socjalną?

W ciągu kilku lat wypracowały one sposób na radzenie sobie z „pułapką rentową”. Mamy tutaj do czynienia z czterema strategiami:

  1. asekuracyjną – czyli najlepiej będzie, jeżeli nie podejmę pracy;
  2. bezpieczną – opłaca mi się pracować i zarabiać, ale tylko do pewnego progu;
  3. elastyczną – pracuję i pobieram rentę, a jeśli w danym miesiącu przekroczę określony próg, to jestem gotowa/y zwrócić pobrane świadczenie;
  4. ekstremalną – stawiam wszystko na jedną kartę: w „głębokim poważaniu” mam rentę socjalną i wybieram pracę.

Świadczenie wyrównujące zamiast renty socjalnej

Organizacje działające na rzecz osób z niepełnosprawnościami, jak chociażby Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego, postulują, aby renta socjalna miała jeszcze bardziej charakter wyrównujący lub została zastąpiona wprost świadczeniem wyrównującym. Na czym miałoby ono właściwie polegać?

O przyznaniu świadczenia wyrównującego miałby decydować obiektywny stopień utraty zdrowia. Powinniśmy pobierać je jako rekompensatę (tudzież wyrównanie) kosztów, jakie ponosimy w związku z naszą niepełnosprawnością. Nie powinno to mieć nic wspólnego ze zdolnością lub niezdolnością do pracy. Najzwyklejszy aktywny wózek inwalidzki, który nadaje się do użytkowania, kosztuje w granicach 6 000 zł, a z dofinansowaniami, które można uzyskać, bywa różnie. Spora część z nas potrzebuje wózka z napędem elektrycznym, którego ceny są jeszcze wyższe. O dobrym wózku elektrycznym możemy zacząć mówić przy kwocie 10 000 zł wzwyż. A co z pozostałym sprzętem typu: obuwie i inne zaopatrzenia ortopedyczne, łóżka, materace itp.? Co ze środkami higieny osobistej i lekami, których część z nas potrzebuje? Turnusy rehabilitacyjne czy dojazdy do lekarzy. Zgoda – do większości z tych rzeczy otrzymujemy wspomniane dofinansowanie, ale to kropla w morzu potrzeb. A gdzie prywatna rehabilitacja, opieka lub/i asystencja osobista, które są często po prostu koniecznością?

Dlatego takie świadczenie powinno traktować się jako rekompensatę podwyższonych kosztów życia i nie może podlegać żadnym limitom. Jego wysokość z jednej strony musi realnie wyrównywać nam owe koszty, a z drugiej – motywować nas do pracy.

Oby tak wkrótce było. Jako osoba ze znacznym stopniem niepełnosprawności ruchowej uważam, że także przy obecnych warunkach warto być aktywnym zawodowo. Bo nawet te 70 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia jest już bardzo atrakcyjną zachętą i życzę nam, abyśmy z czasem zbliżali się do tego limitu.

A jeśli jest on często dla nas nieosiągalny, to i tak uważam, że warto pracować na swoją niezależność i każdego dnia czuć się potrzebnym, a przez to bardziej wartościowym człowiekiem. Jest to zawsze lepsze od „studiowania sufitologii” czy ciągłego oglądania filmów i seriali na platformach streamingowych. O wiecznym narzekaniu na wszystko i użalaniu się nad sobą już nie wspominając.


Wojciech Kaniuka, wojciech.kaniuka@powiat-ilawski.pl